
SPOTKANIE Z PANIĄ LUDMIŁĄ RIABKOWĄ, ARTYSTĄ MALARZEM
4 grudnia 2024 roku klasy V, OP IV – VI i VII spotkały się z Panią Ludmiłą Riabkową, artystą malarzem.
Pani Anna Szydłowska serdecznie przywitała Panią Ludmiłę Riabkową, artystę malarza. Uczniowie przyjęli Gościa brawami. Pani Anna Szydłowska podziękowała Pani Ludmile za to, że przyjęła zaproszenie do szkoły. Wspomniała też, że w tym roku szkolnym SP 1 obchodzi Jubileusz 80-lecia działalności. W celu jego uczczenia realizujemy projekt ,,Dawni i współcześni artyści Szklarskiej Poręby”. Zadaliśmy Pani Ludmile wiele pytań.
-Wiemy, że mieszka Pani w Szklarskiej Porębie ponad 25 lat. Proszę powiedzieć, jak wyglądała Pani droga do naszego miasta. Mieszkamy w Szklarskiej Porębie i bardzo się cieszymy, że mamy artystów, którzy rozsławiają dobre imię naszej miejscowości dzięki Państwa twórczości.
Pani Ania ma w ręku książkę ,,O domu”, którą napisałam, ale nie mam jej przy sobie. Książka to biała poezja. Jest bardzo emocjonalna, zawiera odczucia związane ze mną, z moim życiem. Opowiem wam, jak wyglądała moja droga artystyczna i do Polski. Przeszłam bardzo dużo zmian w życiu. W pamięci zachowuję tylko te dobre. Kiedy się urodziłam, los nie był dla mnie łaskawy. Miałam paraliż prawej ręki z powodu porażenia mózgowego. Moja mama jako silna kobieta postanowiła zrobić wszystko, bym funkcjonowała jak każdy zdrowy człowiek. Zostałam poddana intensywnej terapii. Mimo niepełnosprawności byłam dzieckiem pełnym życia i energii. Lubiłam psocić na równi z chłopcami. Udowadniałam każdego dnia, że jestem nawet lepsza od zdrowych dzieci. Mama zapisała mnie do szkoły plastycznej. Miałam kłopot z prawą ręką, ale cały czas ją rehabilitowałam. Przeszłam wiele zajęć korekcyjnych, by ją usprawnić.
Plastyka była dla mnie magicznym światem. Zachwycałam się kinem, muzyką, teatrem i malarstwem. Zawsze wzbudzały mój podziw feeria świateł, zapach akwareli i sztalug z przypiętym brystolem. Szczególnie podziwiałam człowieka, który nie miał prawej ręki. Na olbrzymim arkuszu białego papieru zarejestrował ołówkiem wszystko to, co zobaczył za oknem ( linie tramwajowe, budynki, życie dużego dwuipółmilionowego miasta).
Pochodzę z bardzo ogromnego miasta przemysłowego – Gorki nad Wołgą, trzeciego miasta w Rosji pod względem wielkości. Mamy metro, ogromny dworzec kolejowy. To tłumaczy, dlaczego jestem w małym mieście, bo to duże miasto mnie ,,zabiło”. Dopiero tutaj się odnalazłam. Szklarska Poręba jest miejscem dającym mi możliwość malowania.
Gdy skończyłam studia w Niżnym Nowogorodzie (Gorki), nie chciałam malować. Pogubiłam się. Mieliśmy malować wszystko realistycznie, tak jak widzę was teraz. Nie zgadzałam się z tym. Wydawało mi się to wszystko bezmyślne i pozbawione wyobraźni. Nie było miejsca dla tego, co artysta czuje , jaki ma własny pomysł na daną postać czy pejzaż.
Moja droga artystyczna była dosyć trudna. Najpierw chodziłam na kółko plastyczne, potem uczęszczałam do szkoły plastycznej, na studiach uczyłam się pod okiem profesorów. Niestety, nie malowaliśmy tego, co chcieliśmy. Niechęć była ogromna. Mam dyplom nauczyciela. Mogłabym uczyć plastyki w szkole. Robiłam to przez rok, ale nie odnalazłam się w tym. Miałam inną wizję nauczania. Myślałam o tańcu i teatrze. Zostałam więc przy malarstwie. Okazało się też, że można malować obrazy i napisać książkę.
Gdy zrezygnowałam z nauczania, bardzo pochłonął mnie teatr. Interesowało mnie wszystko: gra aktorska, reżyseria, scenografia, muzyka, choreografia. W teatrze pracowałam dwa lata. Od nowa uczyłam się żyć, myśleć o sztuce z nową siłą. Znalazłam się pod opieką mistrzyni i pod jej kierunkiem przygotowywaliśmy ogromną scenografię do sztuki ,,Hobbit, czyli tam i z powrotem” J. R. R. Tolkiena, potem Maeterlincka na dużą scenę. Nie spałam po nocach, byłam wyczerpana, ale bardzo szczęśliwa i usatysfakcjonowana tym, co się działo. Potem trafiłam do teatru pantomimy. Tam robiliśmy maski, kostiumy i rekwizyty na scenę. Wszystkiego spróbowałam. Pamiętajcie, że Rosja w latach 90. XX wieku była krajem zamkniętym i tak jest do dzisiaj, ale był taki moment, że można było wyjechać do Polski i to zrobiłam. Przyjechałam tu razem z koleżanką autostopem. To była dla mnie wielka przygoda. Podróżowałam do Polski przez trzy lata, od 1995 do 1998 roku. Najpierw trafiłam pod Kielce do gospodarstwa agroturystycznego. Po pracy robiłam biżuterię, a w stadninie opiekowałam się końmi. Wtedy zaczęłam też malować.
Pani Ludmiła pokazała uczniom obraz, który odzwierciedla, jak się czuła, gdy przyjechała do Polski po raz pierwszy.
Na swojej drodze spotkałam ludzi wolnych, żyjących poza systemem, było to w Wolimierzu. Do tej małej miejscowości przyjeżdżał cały świat – ludzie z Australii, Europy. Obóz nie miał końca, kolorowe namioty ciągnęły się aż po Mirsk. Dużo tam się działo. Ja siedziałam na murku i taśmowo malowałam ludzi, nie miałam chwili przerwy. Wieczorem odbywały się koncerty, zabawy i rozmowy. Z teczką obrazów wracałam do Rosji, do mamy. Postanowiłam, że wyjadę stamtąd. Chciałam poznać innych ludzi, bardziej otwartych na świat. Nie było to łatwe, ale postawiłam na swoim. Czasami nie miałam pieniędzy, dokumentów, bo nie zawsze trafiałam na dobrych i życzliwych ludzi. Mieszkałam w Świeradowie, we Wrocławiu, ale najbezpieczniej poczułam się w Szklarskiej Porębie. Zakochałam się w tym miejscu. Jest mi tu dobrze. Służą mi tu powietrze, widok gór, zmieniające się światło za dnia i nocą. Mieszkam w swoim domu. Pokonałam wszystkie przeciwności losu. Czuję, że mi się udało.
- Jak powstają Pani obrazy? Jaką technikę Pani stosuje? Pragnę dodać, że Pani obrazy są fenomenalne i wiadomo, że wyszły spod Pani pędzla. Wypływa ta twórczość z wnętrza i jest charakterystyczna tylko dla Pani.
Zgadzam się z tym. To jest obraz z teatru. Uczyłam się wtedy malować. Jest tu widoczna energia, którą chłonęłam. Czerwoną barwą jest zaznaczona ścieżka, naprawdę trudnej drogi artystycznej. Technika prostych linii i ich opowieści są we mnie jako te najprawdziwsze i najszczersze. Moim zdaniem, na tym opiera się sztuka. To, co czujemy, możemy naprawdę pokazać. To nie musi być forma realistyczna, tylko alegoria.
Cała książka ,,O domu” jest o mnie. Na jej kartach są autoportrety. Kiedy było źle, to i autoportret był w barwach czarno-białych. Po skończeniu studiów nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Popadłam na dwa lata w depresję. Niczego nie chciałam. Uratował mnie wyjazd na wieś, gdzie musiałam zadbać o siebie (nosić wodę, iść do lasu na grzyby czy jagody). Wioska była opuszczona, nikt tam nie mieszkał. Musiałam przetrwać całe lato. Trochę pracowałam w czyimś gospodarstwie, żeby dostać trochę mleka.
A tak wyglądał mój stan, kiedy jeździłam między Polską a Rosją. Czerwone, ostre barwy pokazują chęć walki. Jeździłam też do Niemiec na wystawy. Obraz ten przypomina technikę pisania ikon. Ja ich nie maluję. To jest totalna technika polegająca na nawarstwianiu i lakierowaniu. Dużo jest przy tym pracy. Ja robię o wiele prostsze rzeczy.
A tu macie spojrzenie matki, matki, która musi wychować dziecko, zarobić na życie, bez zaplecza (nie ma babci, dziadka, domu), by przetrwać w tym świecie. I jeszcze jest odpowiedzialność za dziecko. Tym jest sztuka, sztuka, która opowiada prawdę o własnych przeżyciach.
Tu jest obraz, który pokazuje prawdę. Prawda może być mglista, rzeczywista i nierzeczywista. Takie są moje odczucia.
-Co to znaczy myśleć kolorami? Co to za właściwość?
Takie rzeczy są trudne do opowiedzenia. To po prostu robisz. Każdy kolor odpowiada innym stanom emocjonalnym. Nie trzeba być psychologiem, by wiedzieć, jakiego koloru użyć. Czerwony przyciąga uwagę, czarny maskuje. Czarnej barwy nie ma w przyrodzie.
Istnieją trzy barwy podstawowe: żółta, niebieska i czerwona. Z nich można stworzyć każdy inny kolor w gamie barw. Mieszając ze sobą barwy podstawowe, tworzymy barwy pochodne (zieloną, pomarańczową, fioletową). Barwy podstawowe i pochodne należą do barw czystych. Obrazy namalowane takimi farbami są jasne, pogodne. Przeciwieństwem barw czystych są barwy złamane. Gdy dodamy do czerwonej farby odrobinę zieleni, do pomarańczowej trochę niebieskiej, a do fioletowej żółtej, uzyskamy barwy przygaszone. Do barw neutralnych zaliczamy barwę białą i czarną. Po ich połączeniu powstaje kolor szary. Nie wpływają one na temperaturę obrazu.
Malarze korzystają z pigmentów, do których można dodać olej. Wychodzi wtedy farba olejna. Ja nią maluję. Jest to trwały materiał, nie rozpuszcza się w wodzie. Jeżeli dobrze zagruntuje się płótno, to obraz może przetrwać latami. W muzeach oglądamy przecież obrazy, które powstały w różnych wiekach. Zagruntowanie płótna polega np. na nałożeniu na niego żelatyny, a później gruntu malarskiego. Ułatwia to pracę. Farby lepiej się nakładają i zużywa się ich mniej niż podczas malowania na niezagruntowanej powierzchni.
Za co odpowiada np. niebieski kolor? Dla mnie to jest czyste czucie, muzyka, intymność dźwięków, emocji, które przeżywam. Muzyka daje mi najwięcej mocy. Nie wiem, czy wam też, ale u mnie potrafi wywołać śmiech czy spontaniczny taniec. Jest to dla mnie silny bodziec.
Jeżeli mam model do malowania, to najpierw rozmawiam z tą osobą. Nie kopiuję jej, tylko usiłuję wydobyć cechy jej wnętrza. Wtedy maluję to sedno, które ja zobaczyłam, a nie to, jak ta osoba naprawdę wygląda.
Sztuka to przetwarzanie rzeczywistości. Kolor pozwala opowiedzieć historię. Mam w sobie czarne i białe strefy, ciemne i pełne światła, bo tak się zobaczyłam na tym autoportrecie. A to jest portret Nikity. Chłopiec śpi na pomarańczowej poduszce (światło, kolor słońca, zwycięstwa, ciepła domowego ogniska). Są to odczucia bezpieczeństwa, radości, coś, co nie przemija. Gdy pojawiają się dzieci, musimy o nie dbać, stajemy się za nie odpowiedzialni i powinniśmy być wdzięczni za to, że je mamy.
Kolory to sprawa indywidualna. Trzeba sobie pozwolić na swój własny przekaz. Cokolwiek chcę zrobić, uwierzcie mi, że jest to ciężka praca. Za każdym razem jestem sama zaskoczona, co pozwala zrobić mój pędzel. To nie jest tak, że ja wyłącznie dyktuję, czasem sprawia to materiał, którego używam. To jest swojego rodzaju wymiana. Warto zaznaczyć, że do końca życia jesteśmy dziećmi. Malowanie to rozmowa, dialog z ludźmi, ze światem, a przede wszystkim z przyrodą, bo ona zawiera wszystko, co nas interesuje i co chcemy opowiedzieć za pomocą sztuki. Natura ma wszystkie barwy. Zwróćcie uwagę na jesień, na bordowe i brązowe buki, na zieleń świerków, na fiolety, czerwienie, na błękit nieba, złote słońce, jego wschód i zachód – zawsze niejednakowy. Malarz inspiruje się kolorami przyrody, a są one różnorodne i jest w czym wybierać.
Pigmenty, które malarz stosuje, są wzięte z ziemi, gliny, węgla albo palonych kości zwierząt. Każda z farb ma swoją nazwę, ponieważ jest stworzona z konkretnego materiału. Teraz ciężko jest zdobyć kobalt, ponieważ jest z Rosji. Nie da się kupić farby kobaltowej. Kobalt to jest piękna barwa niebieska. Wiele osób lubi odcień kobaltowy, bo on urzeka.
-Gdzie wystawiała Pani swoje obrazy?
Najczęściej wystawiałam je w Niemczech, bo miałam tam swojego managera. W związku z tym trochę pojeździłam po Niemczech. Byłam we Frankfurcie nad Menem, w Kiel (Kilonii) nad Morzem Bałtyckim, w Bawarii. Wystawiałam też swoje obrazy w Wiedniu, dwa razy w Londynie, a wiosną 2024 roku przedstawiałam swoją książkę ,,O domu” w bibliotece w Amsterdamie. Moje obrazy można było oglądać w Świeradowie-Zdroju, Szklarskiej Porębie, we Wrocławiu i Warszawie.
-Czy dostała Pani jakąś nagrodę?
Nie dostałam nagrody, ponieważ nie uczestniczyłam w żadnym konkursie. Mogę tylko powiedzieć, że książka ,,O domu” przemówiła do świata, do wielu ludzi. Była typowana do dwóch nagród, np. ,,Karkonosza”. Zapraszam na 4 Peron 13 grudnia 2024 roku o godzinie 18.00, będę o tym mówić. Książka będzie czytana z podkładem muzycznym i animacją. Obrazy będą się ruszać. Na drugi dzień mam spotkanie w Książnicy Karkonoskiej w Jeleniej Górze. Dużo się dzieje w sprawie mojej książki.
-Co lubi Pani robić poza malowaniem? Proszę się tym z nami podzielić.
Uwielbiam tańczyć. Lubiłam tańczyć z dziećmi. Należę do klubu czytelniczego ,,Pod Przykrywką”. Omawiamy książki, które każdy z nas czyta. Jest to studnia wiedzy. Ważne jest słowo. Słowami można obrazić, zniszczyć człowieka, można też podnieść na duchu, dodać odwagi, zaprowadzić w świat fantazji. Szanujmy słowo i wszystko, co dookoła nas, a przede wszystkim siebie.
-Pięknie dziękujemy za interesujące spotkanie.
Widownia nagrodziła naszego Gościa brawami. Dziewczynki wręczyły Pani Ludmile kwiatek świąteczny i Podziękowanie (dyplom) z logo 80-lecia działalności naszej szkoły.