Tutaj powinien być opis

SPOTKANIE Z PANEM HENRYKIEM ŁUBKOWSKIM, MISTRZEM SZKŁA

          4 września 2025 roku klasa VI pod opieką Pań: Izabeli Michalik i Anny Szydłowskiej odwiedziła Leśną Hutę i spotkała się z Panem Henrykiem Łubkowskim, hutnikiem i mistrzem szkła. Panu Henrykowi towarzyszyli też hutnicy: Pani Kasia i Pan Zbyszek, którzy pokazali nam cały proces powstawania wyrobów szklanych.

Pan Henryk Łubkowski poprosił dzieci, by uważnie słuchały i jednocześnie obserwowały pracę Pani Kasi i Pana Zbyszka, którzy formowali z masy szklanej łabędzie, kufelek i kwiatek. Potem Pan Henryk zaczął opowiadać.

,,To, co tutaj widzicie, jest ręcznym i tradycyjnym wyrobem szkła, takim jak przed wiekami. Zawód hutnika jest bardzo stary, pochodzi z Egiptu, ma ponad cztery tysiące lat. W Karkonoszach funkcjonuje od XIV wieku. Kiedyś to były niewielkie wędrowne, małe hutki.  Budowano je w lesie ze względu na opał. Gdy w danym miejscu kończyło się drewno, hutkę rozbierano, odzyskiwano to, co się dało, i przenoszono ją dalej w głąb lasu. Dlatego nazywano te małe zakłady wędrownymi.

Skład szkła to piasek kwarcowy, plus topniki i minerały. Piasek jest czyściutki i bielutki, bardzo podobny do tego, który jest na plaży. Żeby zrobić z tego szkło, potrzebne są nam jeszcze dodatki takie jak soda, saletra, potas, dolomit, miedź cynkowa, mączka wapienna i jeszcze parę innych. To wszystko mieszamy w odpowiednich proporcjach. Powstaje zestaw. W piecu stoi donica taka, jak tu widzicie. Przygotowany zestaw hutnik wrzuca do donicy. Grzeje to do temperatury powyżej 1300 stopni Celsjusza przez 7 – 8 godzin. Pod wpływem temperatury piasek kwarcowy się rozpuszcza, powstaje płynna masa szklana, którą studzi do temperatury takiej jak teraz. Masa w donicy umieszczonej w piecu jest płynna, ma taką konsystencję jak świeży miód. Hutnik za pomocą piszczeli (piszczel to jest taka metalowa rurka), w którą chwilę dmucha, nabiera masy szklanej z pieca. Końcówkę piszczeli należy zagrzać, lekko zanurzyć w płynnej masie i ruchem obrotowym nakręcać szkło. Potem masę trzeba formować i studzić. Cały proces formowania odbywa się na waszych oczach. Wyrób po uformowaniu, w momencie gdy już jest całkiem gotowy, traci plastyczność. Przekładamy go do drugiego piecyka w celu odprężenia, czyli do bardzo powolnego wystudzenia. Po szybkim wystygnięciu wyrób po prostu by popękał na małe kawałki, nic by z niego nie było.

Z tego składu, o którym wam wcześniej mówiłem, wytopilibyśmy szkło bezbarwne. A nasze szkło jest teraz zielone. Barwnikiem, czyli dodatkiem, jest tlenek chromu lub żelaza. Jeżeli chcemy wytopić szkło niebieskie, to dodajemy tlenek kobaltu. Szkło czerwone ma domieszkę siarczku kadmu i selenu metalicznego. Za barwę w szkle odpowiadają różne tlenki metali i minerałów.

Nazwa naszej miejscowości pochodzi od szklarstwa. Szklarskie Poręby to były obszary wyciętego lasu, pozostawiały je leśne wędrujące hutki. Przed sklepem znajduje się herb naszego miasta. Na pewno znacie jego wygląd. Składa się z trzech elementów. Pierwszym z nich jest puchar szklany jako wybór regionalny, drugim jest korzeń od poręb szklarskich, trzecim jest pióro pisarza księcia, który władał i zarządzał tymi terenami podczas powstawania pierwszych leśnych hut. Pisarz spisywał ich dzieje.

Tyle opowieści. Jeżeli macie pytania, to chętnie na nie odpowiem.”

Jakich narzędzi używają hutnicy?

            Są to różne narzędzia, np. drewniane formy (z drewna bukowego). Używa się ich do układania i formowania szkła. Narzędzia są różnej wielkości. Mamy tradycyjne formy szklarskie. To jest forma na wazonik lub kufelek. Robimy rzeczy też bez formy, są odręcznie formowane. Mamy przeróżne noże, wielką pęsetę lekarską, piszczele. Hutnik używa siły grawitacji, siły odśrodkowej. Najważniejsze, żeby wyszło to, co sobie zamierzał zrobić.

            Szkło jest trudnym materiałem, dlatego że czas formowania jest ograniczony. Ono szybko stygnie i trzeba naprawdę być o krok przed szkłem, żeby uformować dany wyrób. Gdy kończy się ciągliwość szkła, wyrób jest już gotowy.

Od kiedy działa Leśna Huta?

            Nasz zakład działa od 1989 roku. Najpierw robiliśmy kufelki do piwa, bo wiadomo, trzeba było robić to, z czego były pieniądze na opłacenie rachunków i pracowników. Dopiero po latach zaczęliśmy robić rzeczy artystyczne, artystyczno-użytkowe i działamy tak do dziś. Ten asortyment jest naprawdę duży, widać to w sklepie. Zależy nam na zainteresowaniu turystów naszymi wyrobami,  pokazujemy, jak wygląda płynne formowanie masy szklanej.

Jak długo pracował Pan w Hucie Szkła Kryształowego ,,Julia”?

            W Hucie Szkła Kryształowego ,,Julia” pracowałem 11 i pół roku od 1975 roku do 1986. Gdy sytuacja gospodarcza w kraju się zmieniła, zakład ten upadł i trzeba było coś robić. Ponieważ miałem zamiłowanie do szkła, postanowiłem więc założyć swoją hutę, formować szkło u siebie i z tego żyć.

Kto Pana zainspirował do tego typu pracy?

            Kiedyś był turniej miast Szklarska Poręba – Karpacz i to było nadawane w telewizji. Wcześniej nie wiedziałem o istnieniu HSK ,,Julia”, bo mieszkałem w tej części Szklarskiej Poręby. W telewizji zobaczyłem, jak wygląda praca hutnika. Hutnicy robili wtedy wielki puchar dla zwycięskiego miasta. Oczywiście wygrała Szklarska Poręba. To mnie zainspirowało do pracy w szkle. Gdy miałem 18 lat, poszedłem do HSK ,,Julia” do pracy. Na początku myślałem, że to chybiony pomysł, bo piec był wielki. W hucie było bardzo gorąco i myślałem, że raczej tam nie zostanę, ale fascynacja szkłem wzięła górę i przy szkle trwam do dziś.

Z kim Pan pracował? Przed wejściem do sklepu jest stworzony przez Pana ,,Zaułek Szklarzy” upamiętniający hutników.

            HSK ,,Julia” miała bardzo dużą załogę. Byli projektanci, szlifierze, hutnicy, od których się uczyłem. Projektanci to Regina i Aleksander Puchałowie, jest też tabliczka poświęcona rodzinie Słomków. Jest to warte uwagi ze względu na to, że w hucie niejednokrotnie pracowały całe rodziny. Postanowiliśmy to uczcić.

            Jest tu zachowana pamięć o hutnikach, którzy dmuchali tak jak my tutaj, o kuglerach ciężko pracujących w szlifierni. Huta produkowała kryształy i szkłu narzucało się wzór. Kuglerzy szlifowali je i wytrawiali. W taki sposób powstawały wazony, kieliszki, patery, które huta sprzedawała. Był to ciężki zawód. Dzisiaj mało kto wykonuje coś ręcznie, robią to automaty. Spójrzcie, tu hutnik zaczął formować kufelek i każdy element dmuchany zaczyna się od bańki szklanej. Masa jest jak karmel, daje się dmuchać. Hutnik w tej chwili wydmuchał banieczkę, banieczka musi teraz chwilę przestygnąć i za moment przyjdzie kolejna porcja szkła, i hutnik będzie wydmuchiwał kufelek. Przyszła kolejna porcja szkła, dodatkowo ją przyozdobi. Ten przyrząd to optyk, daje załamanie światła. Spójrzcie, jak piękna jest ciągliwość szkła. Jest to naprawdę wdzięczny materiał, z którego możemy uformować wiele rzeczy użytkowych czy też ozdobnych. Wzór przełożył się nam na wyrób. Pan Zbyszek musi go przestudzić, wyrównać i kufelek powędruje do piecyka do odprężenia tak jak wszystkie nasze wyroby,   teraz wykonuje uchwyt do kufelka. Szkło do szkła klei się bez żadnego kleju na gorąco. Wystarczy przyłożyć i już jest przyklejone. Górna część zostanie odcięta i zeszlifowana, a niepotrzebna część wróci  do przetopu. Nic się nie marnuje.

            Szkło można przerabiać bez końca, jest pełnowartościowym surowcem. Zbieranie, sortowanie, recykling mają sens.

Jaka jest temperatura pieca?

            Tak jak wcześniej powiedziałem, nasz piec włączamy na 1300 stopni Celsjusza, a wyrób wymaga 1000 stopni. Tam, gdzie się odpręża szkło, temperatura jest dużo niższa, czyli w drugim piecyku – około 480 stopni.

Jak długo szkło się odpręża?

Wkładamy wyroby do drugiego piecyka, który na koniec pracy się zamyka. Płomyk się zmniejsza i wolniutko stygnie to nam do rana, czyli to, co robimy dziś, będzie gotowe następnego dnia.

            Potem Pani Ania wykonała szklany kwiat na oczach dzieci pod czujnym okiem Pana Zbyszka, a Pan Henryk Łubkowski wszystko komentował. Pani Ania trzymała lewą ręką piszczel z bańką masy szklanej, którą trzeba było kręcić. Pan Zbyszek włożył bańkę do formy, a Pani Ania płaszczyła i rozciągała szczypcami płatki kwiatu. Kwiat pod wpływem grawitacji unosił się i opadał. Pani Ania nożyczkami odcięła łodygę, a wyrób powędrował do piecyka celem odprężenia. Pan Henryk zaproponował Pani, by odebrała swój kwiat następnego dnia.  

Kolejne pytanie zadała Pani Izabela Michalik.

Wiemy, że przyjeżdżają do Państwa studenci na praktykę. W zeszłym roku gościłam u siebie dziewczyny, które były tu na praktyce. Doświadczyły, że praca w hucie to ogromny wysiłek, ale też wiele się nauczyły.

Studenci nie mają się gdzie uczyć, dlatego przyjeżdżają do nas. Kiedyś podjęliśmy współpracę z Akademią Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Do tej pory jesteśmy zaprzyjaźnieni, organizujemy Ekoglass. Studenci przyjeżdżają do nas na praktykę, bo nie mają się gdzie uczyć szklarstwa. Jedna ze studentek właśnie pracuje u nas. Jest to Pani Kasia. Kiedyś hutnikami byli mężczyźni. Dzisiaj z powodzeniem podejmują się tego zawodu kobiety. Pani Kasia bardzo ładnie formuje średnie i małe wyroby i doskonale asystuje. Jest u nas już drugi rok. Z miłości do szkła można przyjechać do Szklarskiej Poręby i tu zostać.

Na czym polega recykling szkła?

            Z kolorowego szkła bezbarwnego nie wytopimy. Bezbarwne szkło jest bez dodatków, bez tlenków metali. Kolory się segreguje. Z bezbarwnego szkła zawsze możemy zrobić brązowe czy zielone wyroby. Szkła kolorowe mają dodatki. Najważniejsze, żeby zbierać szkło. Produkt szklarski występuje w Osiecznicy, niedaleko Bolesławca. Tam jest kopalnia.

Pięknie podziękowaliśmy Panu Henrykowi Łubkowskiemu, Pani Kasi, Panu Zbyszkowi oraz Państwu Martynie i Marcinowi Drapałom za ciepłe przyjęcie i ogrom wrażeń. Wszystkich Państwa zaprosiliśmy na jubileusz 80-lecia naszej szkoły.