
Spotkanie z Panią Joanną Marią Chmielewską, pisarką i pedagogiem
20 marca 2025 roku klasy IV, V, VIII i OP IV - VI uczestniczyły w spotkaniu z Panią Joanną Marią Chmielewską, pisarką i pedagogiem, mieszkanką Szklarskiej Poręby.
Przywitaliśmy naszego Gościa brawami. Spotkanie poprowadziła Pani Anna Szydłowska, która zadała Pani Joannie Marii Chmielewskiej pytania.
Od kiedy mieszka Pani w Szklarskiej Porębie? Co wpłynęło na decyzję, że Pani tu mieszka?
Mieszkam w Szklarskiej Porębie od 2010 roku. Chciałam coś zmienić w swoim życiu, znaleźć się w takim miejscu, gdzie są góry, takie nie za duże, bezpieczne i zająć się czymś innym. Wtedy przeprowadziliśmy się do Szklarskiej Poręby. Właściwie pisałam już trochę wcześniej. Kilka moich książek już się ukazało, ale większość z nich została wydana, gdy zamieszkaliśmy właśnie tutaj.
Od kiedy zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?
Słuchajcie, to jest trochę dłuższa historia. Byłam w II klasie i chciałam z koleżanką napisać książkę. Mieszkałam wtedy w Szczecinie, czyli na terenach, które wcześniej były niemieckie. W lesie pozostały bunkry. Koniecznie chciałyśmy znaleźć tam skarb. Szukałyśmy tajemniczych znaków i map. Nic takiego nie odkryłyśmy. Postanowiłyśmy więc napisać historię o dzieciach, które znajdują w tych bunkrach skarb. Wtedy nie było Internetu. Nie uczyłyśmy się języka niemieckiego w szkole, więc sięgnęłyśmy po słowniki. Wymyśliłyśmy sobie, że musi być jakaś niemiecka mapa. Niestety rękopis zaginął. Chętnie bym go teraz zobaczyła.
Potem brałam udział w konkursach literackich. Zawsze dużo czytałam i byłam uważana w szkole za osobę, która dobrze pisze, ale w liceum już tak nie było. Wyobraźcie sobie pierwsze wypracowanie z ,,Lorda Jima”. Miałam je przeczytać przed całą klasą. Temat mi nie podpasował. Jedynek wtedy nie było. Dwójka była najgorszą oceną. Dostałam wtedy trzy plus i moja pani od polskiego powiedziała wtedy, że ja chyba mam zdolności raczej do nauk ścisłych niż humanistycznych, a ja z matematyki byłam totalną nogą. Na półrocze musiałam zdawać materiał na ocenę dostateczną. Gdyby ta pani powiedziała mi, że niczego nie umiem z matematyki, w ogóle by mnie to nie dotknęło. Ale gdy ona mi powiedziała, że nie mam zdolności do nauk humanistycznych, to ja wtedy podarłam wiersze, które napisałam. W każdym semestrze można było wykorzystać trzy nieprzygotowania i ja zawsze je wykorzystałam na wypracowania. Z matury pisemnej miałam trzy plus. Ale gdzieś ta potrzeba pisania zawsze u mnie była. Pisałam więc wierszyki okolicznościowe na imieniny czy urodziny dla kogoś z rodziny i dla moich przyjaciół.
Pewnego dnia zobaczyłam ogłoszenie w czasopiśmie ,,Twój Styl” o konkursie. Firma kosmetyczna ,,Irena Eris” obchodziła dwudziestolecie swojej działalności. Należało zareklamować wybrany kosmetyk w dowolny sposób. Nagrodą dla zwycięzców był wyjazd do SPA Ireny Eris w Krynicy Górskiej, spotkanie z Ireną Eris, dziennikarkami, wycieczki i wiele innych rzeczy. Wtedy napisałam opowiadanie o pudrze w kremie i znalazłam się w gronie dwudziestu laureatek. To były dla mnie szczególne dni. Kiedy później miewałam kiepski nastrój, zawsze wracałam myślami do Krynicy i od razu humor mi się poprawiał. Najważniejsze dla mnie były słowa, które usłyszałam od jednej z pań, która była w komisji konkursowej. Ona powiedziała, że pamięta moje opowiadanie i zapytała, czy ja jeszcze coś piszę. Te słowa odczarowały moje wcześniejsze doświadczenia, czyli słowa mojej nauczycielki. Wtedy zadzwoniłam do męża i powiedziałam: ,,Zobaczysz, a ja napiszę książkę!”. Jechałam z Krakowa do Szczecina całą noc. Kupiłam sobie zeszyt i długopis. Nie wiem, dlaczego wzięłam kuszetkę, bo nie przespałam ani jednej minutki. To było tak, jakby mi ktoś w głowie kranik odkręcił i zaczęły przychodzić mi do głowy różne pomysły na wiersze i książkę. Potem pracowałam w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Z tym zeszytem chodziłam do pracy i zapisywałam tam swoje pomysły. Zeszyt ten miałam też gdzieś przy łóżku i wtedy zaczęłam pisać książkę ,,Historia srebrnego talizmanu”. Na pewno macie ją w bibliotece szkolnej. Zaczęłam pisać też wierszyki dla dzieci. W podręczniku WSiP-u dla klas I – III pojawił się wiersz ,,Lekcje Adama”. Mój bratanek, gdy zabierał się za odrabianie lekcji, zawsze znajdował sobie inne zajęcia. Pewnie też tak macie. Od razu wymyśliłam sobie taki wierszyk albo inny. Idę sobie i jest taka piękna pogoda jak dzisiaj, wczesna wiosna. Na drzewach pojawiają się bazie, czyli kotki. Wyobrażam sobie taką sytuację. Dziewczynka usłyszała od koleżanki w przedszkolu, że w ogródku ciotki wyrosły z pączków malutkie kotki. I ona myśli sobie, że to prawdziwe kotki, które na dodatek są w lukrowanych pączkach. Zastanawia się też, jak one są przymocowane do gałązek drzewa.
To był taki okres, kiedy bardzo łatwo mi się pisało. Wystarczyło mi nie tylko odwagi i motywacji, żeby coś napisać, ale żeby zmierzyć się z jakąś oceną, czyli wysłać swoje prace do wydawnictwa. Gdy to zrobiłam, byłam spocona, zdenerwowana, niecierpliwie czekałam na odpowiedź. Dopiero po pół roku znalazłam wydawnictwo, które wydało moje wierszyki, a później już się jakoś wszystko potoczyło. Dowiedziałam się też od innej nauczycielki z liceum, że pani od polskiego, która mnie uczyła, przeczytała moją książkę dla dorosłych ,,Poduszkę w różowe słonie” i powiedziała: ,,A ja nie rozpoznałam talentu”. Tak potoczyła się moja przygoda z pisaniem.
Dla kogo Pani pisze?
Zaczęłam pisać książki dla dzieci. Pracowałam w poradni, zajmowałam się dziećmi, prowadziłam zajęcia z klasami IV – VI. Mój syn był wówczas w IV klasie, a córka w gimnazjum. Świat dzieci jest mi bardzo bliski. Mam dosyć dużą wyobraźnię i wymyślam sobie różne historie i od tego zaczęłam. Bardzo też chciałam napisać książkę dla dorosłych. Troszkę brakowało mi odwagi. Do książki dla dorosłych zaprowadziło mnie właściwie dziecko. Znacie ,,Niebieską niedźwiedzicę”? Historia tej książki jest związana z moją najmłodszą córką. Kiedy się urodziła, moja koleżanka podarowała jej niebieskiego misia. I ja wtedy wymyśliłam sobie dwie książki. Ten miś znalazł się w pozycji dla dzieci i w książce dla dorosłych pt. ,,Poduszka w różowe słonie”, gdzie jedną z bohaterek jest pięcioletnia Ania, która traci mamę. Opiekuje się nią przyjaciółka mamy. Ania ma niebieskiego misia Floriana i jak ona czegoś nie chce, to również nie chce tego Florian (nie będzie jadł płatków albo nie zaśnie bez poduszki w różowe słonie).
Jaka tematyka Panią interesuje? Co Panią inspiruje?
Inspirują mnie różne rzeczy, np. miś, jakaś sytuacja, która się wydarzyła. Pomysł na ,,Historię srebrnego talizmanu” zaczął się od kłótni moich dzieci, posłuchałam sobie i pomyślałam sobie, że z tego może coś być. Dla mnie ważne jest, żeby mój bohater miał jakieś problemy, wtedy historia będzie ciekawa. Trzeba temu bohaterowi dać jakąś szansę, by jego ścieżki wyprostować.
Znacie książkę ,,Ręcznikowiec”? Pewnego dnia w łazience z wieszaka spadł ręcznik i ułożył się tak, że miał rogi przypominające uszka, przymrużone oczka, tajemniczy uśmiech, parę fałdek przypominających brzuszek i łapki. Możecie mi wierzyć lub nie. On wyglądał tak, że to nie był już ręcznik, a ręcznikowiec. Nie można było o nim nie napisać i tak jak jest w książce, Ola musiała poszukać sobie innego ręcznika, a on mieszkał z nami w łazience dobrych parę tygodni. I trzeba było uważać przy wychodzeniu z łazienki, żeby go nie potrącić. Naprawdę wyglądał bardzo, bardzo tajemniczo.
Proszę przybliżyć jeszcze tematykę tych książek, które Pani wyłożyła.
Książka ,,Niebieska Niedźwiedzica” jest o niedźwiedzicy Azul, która przyszła na świat w krainie nietolerującej przez władcę i mieszkańców odmienności. Pozycja ta została wpisana na Złotą Listę kampanii ,,Cała Polska czyta dzieciom” i na listę skarbów Muzeum Książki Dziecięcej, jest takie muzeum w Warszawie. W konkursie ,,Przecinek i Kropka” zorganizowanym przez Empik została wybrana najlepszą książką dziecięcą roku 2012. Uznano ją za najbardziej wartościową i najpiękniej wydaną pozycję dla dzieci w wieku 5-8 lat z ilustracjami Jony Jung.
,,Neska i srebrny talizman” to druga część ,,Historii srebrnego talizmanu”. Rzecz dzieje się w tajemniczej krainie Ajlarips, krainie, która powstała z ludzkich snów, marzeń, wyobrażeń i myśli. Tytułowa bohaterka, Sandra, która lubi, by mówić do niej Neska, dostaje się do tej krainy i tam ma do spełnienia pewną misję. W ,,Historii srebrnego talizmanu” głównym bohaterem jest Michał, który trafia do ciekawego miejsca, Miasta Zapomnienia. Bardzo mu się ono podoba, ponieważ można tam grać na komputerze, ile się chce, jeść lody za darmo o takich smakach, o których człowiek nigdy nie słyszał. Jest tam też park wodny, w którym można popływać razem z delfinami. Michał widzi tam dziewczynkę, która siedzi na grzbiecie delfina i ma bardzo znudzoną minę. I on jest tym bardzo zaskoczony. Rozmawia z nią przez chwilę i właściwie w dalszej części książki miała się ona już nie pojawić.
A ja podczas pisania książki lubię takie momenty, kiedy bohaterowie mnie zaskakują. Michał mieszkał w hotelu. Miał tam swój spokój, widział tylko obsługę hotelową i nikogo więcej, ale pewnego dnia zauważył, że drzwi w pokoju obok są uchylone. I co zrobił? Po prostu wszedł do niego. Na łóżku leżała dziewczyna, którą wcześniej widział w parku wodnym. Miała włosy w nieładzie, ubranie niezbyt czyste, oczy wpatrzone w sufit, nie ruszała się, obok niej było nietknięte jedzenie. W ogóle nie reagowała na to, co mówił do niej Michał. To był ten moment, kiedy ja sama czułam się tak, jakbym zaglądała do tego pokoju i patrzyła na tę dziewczynę razem z Michałem i opisywała to, co ja tam widzę. Ta dziewczyna stała się dla Michała bardzo ważna. Gdy ktoś z was przeczytał książkę ,,Historia srebrnego talizmanu”, to wie, skąd wziął się Michał, jaką miał misję do spełnienia. Chłopiec natomiast nie miał zielonego pojęcia, skąd się wzięła Sandra, czyli Neska, i co miała zrobić. Na dodatek, nie dość, że czytelnik o tym nie wiedział, to autorka, czyli ja, też nie miała o tym pojęcia.
Później wydawczyni z Wydawnictwa AMEA zapytała mnie, czy nie chciałabym napisać kontynuacji tej historii. Wtedy sobie wymyśliłam, że będą to losy Sandry. Te dwie książki można porównać do orzełka i reszki. Niektóre historie powtarzają się w jednej i drugiej, a wydarzenia są opisane raz z punktu widzenia Michała i raz z punktu widzenia Neski.
Tu mam też książkę ,,Maciejka Gwizd”. Kto ją czytał? (wiele rąk uniesionych w górze). Jest to pełna humoru historia detektywistyczna dla dzieci. Jej bohaterowie, Kuba i Tośka, podsłuchują rozmowę telefoniczną pani dyrektor w szkole. Okazuje się, że szkole grozi jakieś niebezpieczeństwo i pani dyrektor umawia się z kimś, kto ma temu zapobiec. Jest to nowa woźna, Maciejka Gwizd, która do pracy przychodzi z rudym kotem Karmelem, a przecież pani dyrektor nie toleruje zwierząt na terenie szkoły. Kuba i Tośka prowadzą w tej sprawie śledztwo. Odkrywają, że Maciejka Gwizd zna się na zwierzętach, opowiada o nich fascynujące historie, zachęca dzieci do wzięcia udziału w akcji ,,Poczytaj kotu”.
Gdy ,,Maciejka Gwizd” była jeszcze plikiem w komputerze, poprosiłam dzieci z waszej szkoły, Agnieszkę i Franciszka, by przeczytali to w takiej formie i powiedzieli, co o tym sądzą. Potem rozmawialiśmy na temat ,,Maciejki Gwizd”. Franek powiedział, że on chętnie przeczytałby kontynuację tej książki. I tak 9 kwietnia 2025 roku ukaże się ,,Leśna Akademia Maciejki Gwizd”, która jest kontynuacją ,,Maciejki Gwizd”.
Pisała Pani wiersze do podręczników dla klas najmłodszych. Na czym polegała trudność w ich tworzeniu?
To nawet nie były wiersze, tylko teksty do elementarza, zagadki do podręczników, wierszyki o drzewach i zwierzętach. Pisałam też takie teksty wprowadzające do danej tematyki, np. o pogodzie. Nie mogłam używać dwuznaków, zmiękczeń, czyli musiałam wykluczyć takie wyrazy jak: chmura, zachmurzenie, deszcz czy burza. Na tym właśnie polegała ta trudność, ale się udało.
Proszę opowiedzieć o warsztatach twórczego pisania, które prowadzi Pani dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Na czym one polegają?
Takie zajęcia prowadziłam w MOKSiAL-u. Warsztaty polegają przede wszystkim na wydobyciu z uczestników różnych pomysłów. Zawsze piszemy na jakiś temat po wcześniejszym wylosowaniu jakiegoś przedmiotu czy słowa. Nie ma absolutnie żadnej oceny ani przymusu, że wszyscy mają przeczytać to, co napisali. Prezentują swoje prace tylko chętni. Często zdarza się tak, że uczestnicy warsztatów mają wątpliwości, odrzucają wiele pomysłów, ponieważ wydaje się im, że ktoś napisze lepiej i ciekawiej albo myślą o tym, co powiedzą inni. W twórczym pisaniu chodzi o to, żeby nie filtrować swoich pomysłów, tylko pisać to, co przyjdzie nam do głowy. Nieraz wychodzą z tego śmieszne albo przejmujące teksty. Gdy warsztaty trwają dłużej, a człowiek się otworzy, pracujemy nad innymi rzeczami, np. nad tym, jak opisać bohatera, żeby zainteresował sobą innych, czy jak prowadzić dialog.
Jakie otrzymała Pani nagrody?
,,Maciejka Gwizd” w konkursie im. Kornela Makuszyńskiego była nominowana do Książki Roku i dostała Nagrodę Czytelników (rozlegają się brawa). ,,Neska i srebrny talizman” również była nominowana do Książki Roku, a książka dla dorosłych pt. ,,Mąż zastępczy” brała udział w konkursie Literatura Kobiet.
Pytania zadały naszemu Gościowi również dzieci.
Jak długo pisze się książki?
To jest bardzo różnie. ,,Niebieska Niedźwiedzica” ma ponad czterdzieści stron, duży druk i wiele ilustracji. Została napisana dwunastką i w komputerze miała jedenaście i pół strony. Od momentu pojawienia się pomysłu do napisania tej książki minęły cztery lata. Dlaczego? Najpierw zapisałam sobie pomysł, który musiał sobie odleżeć. W międzyczasie napisałam ,,Neskę i srebrny talizman”, ,,Poduszkę w różowe słonie” i dopiero wtedy wróciłam do ,,Niebieskiej Niedźwiedzicy”. Jak widzicie, różnie bywa. Zazwyczaj pisanie książki zajmuje mi około roku.
Nad czym obecnie Pani pracuje?
Pracuję nad książką dla dorosłych ,,Dom Antonii”. Ma się też ukazać przed wakacjami zbiór opowiadań detektywistyczno-kryminalnych wydanych przez Wydawnictwo Dwukropek. Do tej antologii napisałam jedno opowiadanie związane ze schroniskiem dla zwierząt.
Którą z książek wydała Pani najszybciej?
To była ,,Neska i srebrny talizman”.
Które książki pisze się łatwiej, dla dzieci czy dla dorosłych?
Często w czasie spotkań autorskich mam zadawane to pytanie. Moje koleżanki pisarki, które piszą dla dorosłych, mówią, że nie potrafiłyby napisać książki dla dzieci. U mnie to się przeplata i zależy to od tego, jaki pomysł przyjdzie mi do głowy. Jeśli chodzi o pisanie książek dla dzieci, to tutaj jest większa odpowiedzialność. Trzeba się zastanowić nad tym, jakie wnioski może wysnuć dziecko i czy czegoś głupiego nie zrobi.
Pewnie nie znacie książki Kornela Makuszyńskiego pt. ,,Awantury i wybryki małej małpki Fiki – Miki”. Jeden z bohaterów, Goga – Goga, trafia do szpitala i dostaje termometr, ale nie wie, co z nim zrobić. Gdy na śniadanie podano mu mleko, wkłada termometr do niego i wyjmuje. Lekarz i pielęgniarka sprawdzają temperaturę pacjenta i nie mogą uwierzyć, ma czterdzieści dwa stopnie Celsjusza. Wszyscy gromadzą się wokół niego i chcą mu pomóc. Tę książkę czytała mi mama i w tej chwili nie powiem wam, ile miałam wtedy lat. Umiałam już zapalić gaz i zrobić sobie herbatę. Gdy zaparzyłam herbatę, wzięłam termometr rtęciowy i włożyłam go do szklanki. Termometr pękł, a rtęć się rozprysła. Całe szczęście, że nie przyszło mi do głowy, by napić się tej herbaty. Rtęć jest trująca. Zawsze przypominam sobie tę sytuację i analizuję, jakie wnioski można z tego, co napisałam.
Ile ma Pani lat?
Kobiet się o wiek nie pyta, ale jeślibyś był bardzo tym zainteresowany, to powiem, że, kiedy pierwszy człowiek wylądował na Księżycu, miałam pięć lat, trzy miesiące i trzy dni.
Dlaczego wybrała Pani Szklarską Porębę?
Wybudowano mi sześć metrów od domu galerię handlową. Ta budowla zasłoniła słońce. Wydarzyło się też parę innych rzeczy. Powiedziałam wam już, że lubię góry, które nie są wysokie. Do tej pory zastanawiam się, dlaczego wybraliśmy Szklarską Porębę, przecież jej nie znaliśmy.
Która Pani książka była pierwsza?
Były to dwa wierszyki: ,,Historyjka Nibyryjka” i ,,Chochliki”.
Która książka była dla Pani ważna?
To jest ,,Historia srebrnego talizmanu”, ponieważ poczułam jej ciężar, gdy wzięłam ją do ręki.
Skąd się wzięła nazwa Pani domu ,,Pod Wędrownym Aniołem”?
Anioły zawsze były mi bliskie, gdy jeszcze mieszkałam w Gryficach, w województwie zachodniopomorskim, dwadzieścia kilometrów od morza. Gdy myślałam nad nazwą domu, w którym wynajmujemy pokoje, przyszło mi do głowy, że będzie to anioł i wędrowny, bo przecież tutaj się wędruje po górach. Stąd ta nazwa.
,,Niebieska niedźwiedzica” jest o tolerancji. Prosimy o przeczytanie fragmentu tej książki.
Przeczytam wam nie sam początek, gdzie Mamie Niedźwiedzicy i Tacie Niedźwiedziowi urodziło się niebieskie niedźwiedziątko. Czekają na Króla, który zawsze wyprawia uczty na cześć nowo narodzonego maleństwa. Gdy Król zobaczył Niebieską Niedźwiedzicę Azul, stwierdza, że takich niedźwiedzi nie ma i muszą coś z tym zrobić.
Wiecie, skąd się wzięło imię Azul? Szukałam słowa, które w jakimś języku będzie znaczyło ,,niebieski”. Bardzo spodobało mi się to słowo w języku hiszpańskim. Azul znaczy niebieski.
Nasz Gość czyta wybrany fragment książki z ekspresja i wspaniałą dykcją.
Jeżeli macie coś takiego, co chcielibyście zrobić w życiu, spełnić swoje marzenie, które jest dla was ważne, warto po prostu działać w tym kierunku. Trzymam za was kciuki, by wam się wszystko udało.
Nagrodziliśmy Panią Joannę M. Chmielewską brawami i serdecznie podziękowaliśmy za bardzo ciekawe spotkanie.